To był niezapomniany wieczór! Dwie pary z Ameryki, trójka z Francji, ja i oczywiście Karina. Najpierw - na rozgrzewkę, choć od razu powiem, że na... mocniejszą rozgrzewkę musieliśmy chwilę poczekać - wylądowała na okrągłym stole waza z rosołem z dużą ilością warzyw i kurakiem. Była też świetna warzywna sałatka, swojski chleb, różnego rodzaju marynaty domowej roboty, jajka w koszulkach, wędliny i pierwszorzędna wódka w dwóch gatunkach, która rozgrzała nasze serca. Wspólnym rozmowom i śmiechom nie było końca, dlatego pożegnaliśmy się bardzo późno... Brawo!